Michigan zakazuje aptekom z cannabis nazywania swoich punktów… aptekami. Wraz z aptekami, urzędnicy zakazują sklepom również stosowania innych powszechnych terminów takich jak „przychodnia” czy „aptekarz”.
Michigan ponownie rzuca kłody pod nogi zwolenników cannabis. We wtorek, urzędnicy z departamentu ds. licencji i regulacji w Michigan opublikowali listę ponad tuzina terminów, z których medyczne przychodnie cannabis nie mogą już korzystać.
Jest to pierwszy przypadek, kiedy detaliczni sprzedawcy cannabis nie mogą siebie określać już mianem aptek. Nie mogą używać tego terminu w nazwie sklepu, brandingu, ani w reklamie.
„Przychodnia” nie jest jedynym słowem, którego nie mogą używać. Stanowe organy regulacyjne zakazują stosowania 16 terminów, które według nich nie mogą dotyczyć sklepów z marihuaną.
Poza „przychodnią”, lista zawiera inne terminy, które często pojawiają się w nazwach placówek.
„Apteka”, „sklep z lekami”, „sklep z lekarstwami”, a nawet „aptekarz”. Zakazane są również terminy techniczne, takie jak „licencjonowany technik farmacji”, „lekarza farmacji”, certyfikowanych technik farmaceutyczny”.
Przepisy zawarte w kodeksie zdrowia publicznego stanowią, że tylko osoby, które spełniły określone kwalifikacje, mogą korzystać z tych terminów, a osoby sprzedające w sklepach z cannabis często nie spełniają tych kwalifikacji.
Jeśli przychodnie w Michigan nie zastosują się do powyższych wymogów, ryzykują utratą uprawnień do posiadania licencji.